Pomyśl o sobie z dobrocią

DSC_0178

Gdy siadam do komputera, natychmiast odzywa się głos: „Nigdy tego nie napiszę. Nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać”. Mija minuta za minutą, a ja poprawiam w kółko to samo zdanie. Jestem z siebie coraz bardziej niezadowolona. Wstaję zrobić sobie kawę, bo „i tak nigdy tego nie napiszę”. O matko!… Ale ja potrafię sobie nawciskać! Ale nie tylko ja. Każdy z nas, przez wiele godzin, mówi sam do siebie. Te wypowiadane w myślach słowa mogą dodawać mocy, sprzyjać realizacji siebie i spełnianiu marzeń, ale mogą też odbierać siły i hamować rozwój. Problem w tym, że jesteśmy tak przyzwyczajeni do swoich myśli, że rzadko zdajemy sobie sprawę, co konkretnie do siebie mówimy. A to oznacza, że zupełnie o tym nie wiedząc, możemy sobie szkodzić! Ale jest i dobra nowina – choć trudno w to uwierzyć, to ty rządzisz swoimi myślami a nie one tobą. Możesz więc zdecydować, jak chcesz w nich siebie traktować: dokopiesz sobie czy wybaczysz, wytkniesz wady czy docenisz zalety, dodasz wiary czy odbierzesz nadzieję.

Słowa, które ranią

Mimi Nichter, amerykańska antropolożka, robiła na początku lat 90. badania, do których zaprosiła młode kobiety. Gdy przysłuchiwała się ich rozmowom na korytarzu zauważyła, że powtarzał się w nich podobny schemat: jedna mówiła „Ale jestem gruba!”, a wtedy inna odpowiadała: „Wcale nie jesteś gruba. Popatrz na mnie”. Ten rytuał powtarzał się wielokrotnie, zawsze w podobnej formie.

Mimi Nichter przestrzega przed dokopywaniem sobie. Jeśli stale koncentrujesz się na tym, co ci się w sobie nie podoba, zaczyna wchodzić ci to w nawyk i potem trudno ci zauważać to, co w tobie dobre i piękne, co ci się udało, za co możesz siebie pochwalić. Zaczynasz źle o sobie myśleć i coraz mniej lubisz samą siebie.

Nie chodzi tylko o wygląd. Gdy nazywasz siebie kretynką, życiową ofiarą, głupkiem, tą, która w niczym nie jest dobra, dla nikogo nie jest ważna i której nie da się pokochać, podsycasz niechęć do samej siebie i zmniejszasz poczucie własnej wartości.

 

Twoje myśli mają moc

Powtarzane sobie wewnętrzne teksty dotyczące własnej osoby wpływają na zachowanie autora jak samospełniające się przepowiednie – pisze Maria Król-Fijewska w książce „Stanowczo, łagodnie, bez lęku”. – Na przykład osoby, które wierzą, że im się nie uda, mają znacznie większe szanse na poniesienie klęski niż te, które są pewne, że odniosą sukces. Podobnie osoby przekonane o swej nieatrakcyjności towarzyskiej budzą zwykle mniej zachwytu niż osoby ufające we własne towarzyskie zalety”.

Określone myśli wywołują określone emocje. Jeśli będziesz powtarzać sobie, że jesteś samotna i nieszczęśliwa, poczujesz się podle, zamkniesz się w domu i rzeczywiście będziesz sama. Jeśli wmówisz sobie, że sobie jesteś niekompetentna i nie dasz rady, poczujesz lęk, a lęk utrudnia radzenie sobie w wielu sytuacjach.

 

Pomagasz sobie czy szkodzisz?

Jeśli dotąd tego nie robiłaś, zacznij przyglądać się temu, jakie myśli przebiegają ci przez głowę, zwłaszcza w momentach, które są dla ciebie, trudne, gdy jesteś smutna czy zdenerwowana. Zapytaj: „Co mówię do siebie w tej sytuacji – o sobie i o tym co ma się wydarzyć?”. Gdy zauważysz, że takim myśleniem sobie szkodzisz powiedz głośno „Stop” i zatrzymaj myśli.

Jeśli nie jesteś pewna, czy twoje myślenie jest szkodliwe, zrób mały test zadając sobie cztery pytania:

  1. Czy takie myślenie oparte jest na faktach?
  2. Czy pozwala mi się czuć tak, jak chcę się czuć?
  3. Czy pomaga osiągać cele?
  4. Czy pomaga chronić życie i zdrowie?

Jeśli na co najmniej jedno z nich odpowiesz „nie”, to znaczy, że pora zmienić wewnętrzny monolog.

Spróbuj spojrzeć na siebie oczami kogoś kto cię lubi, komu ufasz. Co ta osoba, by ci powiedziała? Kłóć się ze sobą i spieraj żeby skorygować zniekształcone myślenie: „Skoro mówisz, że nikt cię nie lubi, to dlaczego stara przyjaciółka ciągle do ciebie dzwoni?”.

A teraz – do dzieła! Korekta sposobu myślenia poprawi ci nastrój, ale to jeszcze nie wszystko. Liczy się to, czy pójdziesz za tym wewnętrznym głosem. Ja poszłam. Wróciłam z kawą i usiadłam do pisania, a gdy utknęłam, przypomniałam sobie setki tekstów, które udało mi się już napisać i dziesiątki sytuacji, kiedy martwiłam się, że sobie nie poradzę, a poradziłam sobie świetnie. Negatywne myślenie zamieniłam na wspierające: „Nie ma możliwości, żebym nie skończyła tego tekstu. Na początku często trudno mi się zabrać do pisania, ale powoli zaczynam się rozkręcać. I zawsze, ale to zawsze przychodzi taki moment, kiedy stawiam ostatnią kropkę”.

Dodaj komentarz